Hej, cześć, czołem!
Po całkiem długim czasie Tsukkomi wraca do was na Stek Bzdur. Z czym tym razem? Oho, no sami się przekonacie.
Z pewnością niejednokrotnie mieliście styczność z Narodowym Funduszem Zdrowia. No nie? Kto nie miał A to jakieś przeziębienia, złamanie, szczepienie. Nikt raczej nie lubi chodzić do lekarza. Tak, głupie stwierdzenie, ale musi tu być.
Wyobraźcie sobie, że jest lekcja wychowania fizycznego. Nauczyciel zarządza, że gracie w dwa ognie/zbijaka. Gracie. Bo jaki macie wybór? No dobra, możecie jeszcze symulować utratę nogi na wojnie, ale z tym trzeba już kombinować przed lekcją. Nevermind. Gracie! No nie? Jest fajnie.. tfu! Jak coś takiego może być fajne? Jesteście pod ostrzałem cholernych piłek, a rówieśnicy robią wszystko, by was zabolało (niech ich cholera). Postanawiacie jednak nie być sierotkami losu, gdy widzicie, że leci w waszą stronę piłka. Spinacie poślady i przymierzacie się do tego pędzącego meteorytu, powtarzając "Złapię cię, kurwa. Patrz, suko, już jesteś moja, nie wywiniesz się."
BŁĄD!
Gówno łapiecie, za przeproszeniem (ale nie wiadomo w czym się te piłki tarzają). Kiedy już myślicie, że macie tego dragon ball'a, to nagle okazuje się, że brakuje wam trochę do profesjonalnego łapacza z drużyny baseballowej, a wasz skill w graniu w dwa ognie to minus sryliard. Ależ owszem, dotykacie piłki, dostajecie ten przedsmak zwycięstwa. Aleale! Podkręcona przez jakiegoś złośliwca kula uderza was w palec pod jakimś popieprzonym kątem i upada na ziemię. Auć! Boli, no nie? Nie wiadomo, co bardziej uderza w waszą dumę sportowca. Fakt, że schodzicie z boiska, bo macie dziurawe ręce, czy też może to, że palec napieprza was, jakby ktoś go walcem przejechał, a potem przytrzasnął drzwiami.
Tutaj zaczyna się przygoda z zacnym enefzet-em.
Pielęgniarka wysyła was do chirurga. Okej, idziecie. Cieszycie się, bo jesteście zwolnieni z lekcji. Fajno, nie? Przekraczacie te wrota prowadzące do zapachu starców, odgłosu ciągłego kaszlenia i płaczu małych dzieci. Brzmi jak z horroru, no nie? Fanom AHS Asylum mogłoby się to podobać. Wchodzicie do poczekalni. Idziecie przez ten wąski korytarz z zawieszonymi na ścianach plakatami: EBOLA, SZCZEPIENIE, GRYPA& PRZEZIĘBIENIE.
"Przepraszam, kto ostatni do chirurga?" - pytacie głosem na tyle miłym, na ile was stać.
Tutaj dopiero zaczyna się Mordor.
Całe nagromadzenie moherów wlepia w was te swoje oczy Bazyliszka z wybiórczym "wnusiu, przeczytaj mi ulotkę" oraz "widziałam cię z okna, już dzwonię na policję, ty chuliganie".
Co możecie począć, gdy macie na sobie creepersy, poprzecinane spodnie, kolorową bluzę z kotami w stylu "witajcie śmiertelnicy, przybywam z internetów", a waszą szyję zdobi choker? Nic. Zajmujecie kolejkę i myślicie, że jedyne, co musicie przetrwać, to komentarze starszych pań, które to niby z ukrycia rzucają spojrzeniami w stylu "dziecię ulicy".
HAHAHA.
Siedzicie ponad 2 godziny w kolejce. W końcu, gdy przychodzi wasza kolej, m i ł a asystentka chirurga, wrzeszczy na was, że nie macie skierowania. Lecicie po nie jak na złamanie karku. Potem prześwietlenie i tak oto BAM! Mija kolejna godzina, bo kolejki jak za komuny do sklepu. W końcu wchodzicie do gabinetu (chociaż chirurg chciał wyjść, pomińmy fakt, że jest po 12, a przyjmuje do 14. Musicie zatrzymać drania!). Tam ta w s p a n i a ł a asystentka znowu się na was rzuca.
-A 18 lat skończone?
-... No nie.
-Bez rodzica nie przyjmiemy.
Niedźwiedzie, trzymajcie mnie!
Tutaj włącza się wasz wewnętrzny skurwiel. Wygarniacie pani, że przybyliście tutaj prosto ze szkoły i ma się wypchać, bo palec napieprza bardzo mocno. W końcu chirurg mówi wam całkowicie niezrozumiałe rzeczy. A wy? Potakujecie, bo niby rozumiecie. Zakładają wam opatrunek. Uwaga! Okład z płynem przeciwbólowym + folia + bandaż.
-Folia?
-To tak, jakbyśmy założyli ci gips.
Magiczna folia. Uhuhu!
Tydzień później przychodzicie na wizytę kontrolną.
Wchodzicie do poczekalni żwawym krokiem "a spróbują mnie nie przyjąć", kiedy uderza w was jedna rzecz.
Gdzie jest, kuźwa, kolejka???
Pytacie się pani z rejestracji, czy jest chirurg. Pani odpowiada wam na to znudzonym głosem:
-Nie ma go od wczoraj. Nie wiemy, co się dzieje. W sumie, to mogę ci dać numer, ale i tak nie odbiera.
AHA ...